Dziś czułem się dużo lepiej niż wczoraj, ale na niewiele się to zdało. Już pod Mortirolo zrozumiałem, że Ivanowi będzie ciężko efektywnie atakować. Ja pod Stelvio byłem już wykończony.
Znów powiem, że ten etap był nieludzki, 5900m przewyższenia po wczorajszych 5200, spałem siedem godzin by przejechać siedem godzin piętnaście minut etapu… a ludzie narzekają, że nie ma spektaklu i nikt nie atakuje. Najpierw wielka walka z dopingiem a potem… chyba się tu wkrada trochę hipokryzji.
De Gendt wyciął niezły numer, czapka z głowy. Ciężko mi gdybać czy Purito wygra czy nie. Ze względu na naszą znajomość chciałbym by się tak stało ale sądzę, że będzie mu ciężko. Na pewno na to zasługuje.
foto: bettiniphoto