TdP. Wyczekiwany, przygotowywany i… no właśnie, całkiem nie po myśli się układa. Jesteśmy prawie na półmetku ale celu założonego nie osiągnę, na pewno nie wygram tej edycji wyścigu. Nie lubię pytania: co się stało, bo raczej bym do tego nie dopuścił. Nie wiem, organizm mi wywinął taki numer i trudno.
Samopoczucie ok, jest gdzie powalczyć. Gdybym tak nie myślał, nie przyleciałbym już do Polski. A dziś pierwszy polski etap i TdP przywitało nas deszczem. Wydawało mi się, że to dawna wrześniowa edycja, pochmurno, wiatr, deszcz tylko na szczęście nie było zimno. Jutro też pewnie sprint a dalej myślę już etapy na odjazd.