Zauważyłem, że TdP jest mi bliższy Wielkich Tourów niż inne „tygodniówki”.
Nie lubię po prostu jak się kończy. Lubię ten wyścig, nie dla trasy czy samej charakterystyki wyścigu ale dlatego, że jest dobrze zorganizowany świętem kolarskim w Polsce. Wyścigiem przyciągającym tysiące Polaków na drogi, jedyna okazja dla mnie by się ścigać w kraju.
I kibice, tym dziękuję za wsparcie, mimo mojego kiepskiego sezonu dopingujących mimo to na trasie, szczególnie w Bukowinie. Ludziom którzy codziennie na mnie czekali pod autobusem tak na starcie jak i mecie.
Od dziś już Burgos, cały dzień ciągnąłem i na 7km do mety złapałem gumę, ale odczucia już dużo lepsze.