Wczoraj długi dzień, dwa etapy to coś czego kolarze ani obsługa nie lubią. Poranny etap krótki i przez dosyć silny wiatr nerwowy. Efekt końcowy myślę, że większość już widziała, mega kraksa na 5km do mety. Ja zostałem w kraksie trochę mniejszej na jakieś 8km do mety, ale na szczęście bez obrażeń. Straciliśmy „Łysego”(Owsiana) i Schumiego.
Dziś kolejny ładny finisz Bole z extra pomocą Patera. Mamy dobry i zgrany zespół i to myślę widać.
Jutro ciężki podjazd na metę ale dla mnie celem jest wziąć go jak najbliżej czuba bo to będzie decydujące. Tak czy inaczej jadę czasówkę pod górę do samej mety. Na Vuelcie 2013 podjazd wziąłem chyba drugi ale wtedy ciągnąłem od kilkudziesięciu kilometrów. Drogę znam, nastawienie jest.
foto: CCCSport