Myślę, że pierwszy dzień odpoczynku zastaje Froome’a dużo spokojniejszym niż rok temu. Z walki o zwycięstwo wypadli jego najważniejsi przeciwnicy: Porte, Contador czy Quintana a klasyfikacja generalna jest dużo bardziej rozciągnięta bo 5ty Fulsgang traci już 1’37. Rok temu po dziewiątym etapie 10ty Valverde tracił minutę.
Przy małym nakładzie sił, jednym przyspieszeniem Chris pozbył się Quintany a i najbardziej jak sądzę waleczni Aru i Bardet też znaleźli się w kłopocie przez chwilę.
Akurat jazda tej dwójki podoba mi się najbardziej i myślę ze oprócz Kenijczyka to oni staną na podium w Paryżu. Obaj nie przeliczają, nie kalkulują ale atakują nie wiedząc czy liczą bardziej na słabość rywali czy szczęście dla siebie.
W dalszych założeniach taktycznych Aru ma również przewagę bo może liczyć na pomoc bardzo silnego Fulsganga co widzieliśmy zresztą na etapie do Chambery.
I nawet jeśli Froome wydaje mi się bardziej „ludzki” a SKY dużo słabsza niż w ostatnich latach, bo nie ukrywajmy Landa, Henao czy Nieve jadą raczej poniżej oczekiwań a tylko fruwający Kwiato robi większość konkretnej roboty, to będzie mu ciężko odebrać żółty koszul.
Nadzieję na spektakl i to bardzo dużą, daje mi Contador. Nie wygra już tego Touru ale jak nieraz już widzieliśmy jest to chyba jedyny zawodnik w peletonie który jedzie tylko po to żeby wygrać. Nie ma dla niego znaczenia czy skończy wyścig 8, 12ty czy 60ty. I założę się że zanim go „dobiją” to on wcześniej pociągnie za sobą wiele ofiar.
Na to samo chciałbym liczyć ze strony Nairo ale obawiam się że jego ekipie będzie zależało bardziej na top 10 może top 5 , niż podjęciu ryzyka walki o wszystko ze strony Kolumbijczyka. Mimo, że miał jeden dzień gorszy wystarczy, że będzie jeden dzień super i spektakl gotowy.
Szkoda mi zawsze jak kraksy przekreślają miesiące przygotowań kolarzy i wpływają później na klasyfikację końcową wyścigu. Przykra sprawa z Porte i pozostałymi połamanymi. Jak Rafał dojechał do mety to nawet nie myślałem o jego generalce tylko o kolejnych etapach na których będziemy go oglądać walczącego o zwycięstwo etapowe. Taki jest sport! Pewnie wycofując się regeneruje się szybciej a tym samym daje się sobie szansę walki o wygraną w TdP i podium na Vulecie. Czasem bez sensu jest kontynuowanie wyścigu i męczenie się na rowerze przedłużając czas wyzdrowienia.
Będę się czepiać ale patrząc na ustawianie wyników rok temu to czy D.Martin nie powinien dostać czasu zwycięzcy wczoraj? Albo może czas etapu dla wszystkich zawodników nie powinien być zatrzymany w miejscu kraksy Porte?
Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim Sylwestra Szmyda. Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie oraz przesyłanie zawartości bez zezwolenia Sylwestra Szmyda jest zabronione.