– Zawsze staram się promować kolarstwo jako znakomity sposób na aktywne spędzanie czasu – deklaruje Sylwester Szmyd, nasz najlepszy obecnie kolarz zawodowy, jeżdżący we włoskiej grupie Liquidgas. Razem z Sylwestrem Szmydem podczas wakacyjnego kursu w “Gazecie Krakowskiej” będziemy starali się zachęcić Was do mocniejszego naciśnięcia na pedały bicyklów. Dziś pierwszy odcinek, czyli jaki rower wybrać.
– Rozróżniamy cztery grupy rowerów – tłumaczy Sylwester Szmyd. – Górskie, miejskie, trekingowe oraz szosowe. Najpopularniejsze są obecnie rowery górskie, dużo jest miejskich, równie dużo trekingowych, zaś najmniej chyba “szosówek”. O wyborze konkretnego modelu decydować będzie rodzaj kolarstwa, jaki chcemy uprawiać.
Do niedzielnych wypadów za miasto, często do lasu lub na łaki najlepiej sprawić sobie “górala”. Takie rowery mają wytrzymałe ramy, dobry osprzęt i opony, przystosowane do jazdy w terenie. Będą dobrze sprawdzały się również na miejskich dziurach, choć ze względu na komfort jazdy tu zdecydowanie polecam modele miejskie lub trekingowe. Te drugie wyposażone w większe i węższe koła znakomicie nadają się na długie wycieczki szlakami. Ostatnia grupa rowerów przeznaczona jest dla miłośników asfaltowych dróg i sportowych doznań. Na popularnych przed laty “kolarkach” możemy osiągać duże prędkości, kosztem nieco niższego komfortu jazdy.
W ostatnim czasie nastąpił znaczny postęp w konstrukcji rowerów. Użycie nowoczesnych i prawie kosmicznych materiałów (karbon i włókna węglowe) poskutkowało znacznym zredukowaniem masy pojazdu gotowego do drogi. Dość powiedzieć, że dzisiejsze szosówki ważą około 6 kilogramów i to z całym osprzętem. Na takich rowerach jeździ się bardzo dobrze, choć niestety kosztują one nawet 10 tysięcy euro za pojedynczy egzemplarz.
Czy zatem od razu trzeba kupować najdroższe modele?
– Zdecydowanie nie – radzi Sylwester Szmyd. – Na początek wystarczy rower dobrej klasy, ze średniej półki cenowej. Pamiętać należy, że rowery możemy rozbudowywać wraz ze wzrostem naszych wymagań. Na przestrzeni kilku sezonów możemy na przykład wymieniać osprzęt, łożyska, dodać amortyzator przedni.
Na jakie zatem elementy należy zwrócić uwagę podczas rowerowych zakupów?
Pierwsza rzecz to lekka i wytrzymała rama, najlepiej aluminiowa – wyjaśnia zawodnik grupy Liquidgas. – Następna kwestia, czyli wielkość ramy. Doświadczony sprzedawca powinien pomóc nam ją dobrać, tak by stojąc okrakiem nad ramą odległość górnej rury ramy do krocza musi się zawierać w granicach od 2 do 7 centymetrów. Bardzo ważne jest również możliwość wyregulowania siodełka. Siedząc na rowerze noga oparta na pedale, ustawionym w dolnym położeniu, powinna być wyprostowana. Jeżeli mimo regulacji siodełka nie uda nam się tego osiągnąć, ewidentnie musimy wybrać większą ramę.
Kolejna kwestia dotyczy jakości osprzętu. O komforcie jazdy w dużej mierze decyduje właśnie osprzęt, na który składają się między innymi manetki przerzutek i hamulców, hamulce, przerzutki, piasty, oś suportu (gdzie zamocowana jest przednia zębatka), korbowody i łańcuch. Wiadomo im lepsza klasa poszczególnych elementów, tym jazda będzie wygodniejsza i mniej awaryjna. Jakość zastosowanego osprzętu zależy wprost od ceny rowerwów. W najtańszych (dostępnych w supermarketach, pochodzących z firm “no name”) znajdziemy to co najtańsze i najprostsze. W droższych modelach, kupowanych w specjalistycznych sklepach osprzęt jest już zdecydowanie lepszy.
Wbrew pozorom amortyzator przedni to element, który w znacznym stopniu poprawia bezpieczeństwo jazdy – dodaje Sylwester Szmyd. – W czasie jazdy po dziurawych drogach amortyztor dba, by przednie koło cały czas było w kontakcie z podłożem. W tym momencie mniej ważny jest komfort, a bardziej zależy nam na możliwości kierowania jednośladem, jak również hamowania.
Idąc na rowerowe zakupy najlepiej poprosić o pomoc doświadczonego kolegę lub skorzystać z pomocy fachowego personelu sklepu. Dlatego też odradzam spontaniczne wybory, a rekomenduje przemyślane zakupy. Źle dobrany rower będzie nam tylko przeszkadzał. Proszę pamiętać, że jazda na rowerze ma być przede wszystkim dobrą zabawą i dużą przyjemnością – kończy Sylwester Szmyd.