Akademia rowerowa 3 – czyli jak poruszać się na rowerze wśród gęstwiny samochodów


Rocznie przejeżdżam na rowerze ponad 35 tysięcy kilometrów – mówi nasz ekspert z grupy Liquidgas.
– Poza wyścigami, kiedy walczymy na zamkniętych dla ruchu drogach, pozostałe kilometry nabijam na wśród innych uczestników ruchu drogowego. Moje podstawowe zasady to przestrzeganie przepisów jakie obowiązują w danym kraju i stosowanie zdrowego rozsądku. Zwłaszcza tego drugiego trzeba mieć bardzo dużo.

Przygotowanie treningu lub wycieczki rowerowej powinno odbywać się przede wszystkim z uwzględnieniem naszych możliwości oraz jakości dróg, jakimi chcemy podróżować. O ile dla osób na rowerach górskich to czy jedziemy asfaltem, czy szosą gruntową nie ma większego znaczenia, o tyle dla posiadaczy “szosówek” jak najbardziej tak. W miarę możliwości wybierajmy drogi boczne, mniej uczęszczane. Mniejszy ruch samochodów to większe bezpieczeństwo, choć z drugiej strony na takich szlakach liczyć się trzeba z gorszym stanem technicznym nawierzchni.

Wybierając się w dłuższą trasę warto pomyśleć o towarzystwie. W grupie zawsze raźniej, a w razie czego zawsze będzie ktoś, kto będzie mógł nam pomóc. Poza tym jazda w grupie daje pozytywnego kopa: słabsi zawsze będą chcieli podgonić mocniejszych i dzięki temu wzrośnie tempo. W jeździe grupowej pamiętać należy jednak o tym, że tempo i dystans staramy się dostosować do najsłabszych osób. Planując drogę dobrze byłoby trudniejsze etapy (ostre podjazdy, ciężki teren w przypadku MTB) przedzielić odcinkami, podczas których będzie można odpocząć.

Wyruszając na szosę należy zawsze ubierać jaskrawą, dobrze widoczną odzież. Kiedy jesteśmy dobrze widoczni, jesteśmy też bezpieczni. To działa o każdej porze dnia, zwłaszcza pod wieczór, kiedy nadchodzi szarówka. Choć przepisy tego nie wymagają, dobrze jest mieć na sobie odblaskowe kamizelki w kolorze żółtym lub pomarańczowym.
Jadąc grupą pamiętajmy o przepisach dotyczących kolumny rowerów. Nie może być ona większa niż 15 rowerów. Odległość między kolumnami musi być większą niż 200 metrów, zaś odelglość pomiędzy rowerami dostosowana do prędkości jazdy i sytuacji na drodze. Przy większych prędkościach odstęp między kolarzami powinien wynosić około 3 metrów.
W ostatnim czasie kodeks drogowy dość znacznie został znowelizowany w zakresie dotyczącym rowerzystów. Generalnie rowerzyści dostali więcej praw, ale jak to w życiu bywa z ich egzekwowaniem na drodze różnie bywa. Statystyki w tej kwestii są przerażające: w Polsce ginie 16 rowerzystów na 1 milion mieszkańców, co oznacza prawie czterokrotnie więcej ofiar niż w Europie Zachodniej.

Jedną z ważniejszych nowelizacji jest ta, która daje rowerzystom pierwszeństwo przed samochodami, które przecinają ścieżki rowerowe skręcając w prawo lub w lewo. W praktyce oznacza to, że dojeżdżając do skrzyżowania rowerzysta znajdujący się na wydzielonej ścieżce nie musi zatrzymywać się i przepuszczać skręcających pojazdów. Kiedy jednak nie ma ścieżki, rowerzysta poruszjący się chodnikiem może przekroczyć jezdnie przejściem dla pieszych jedynie prowadząc rower. Zgodnie z nowymi zapisami piesi poruszający się ścieżką rowerową muszą ustąpić pierwszeństwa rowerzystom.

– W stosowaniu tego przepisu zalecam daleko idącą zasadę ograniczonego zaufania – dodaje Sylwester Szmyd.
– Znajmość przepisów, a zwłaszcza nowelizacji i zmian, jest bardzo słaba i potrzeba będzie wiele czasu zanim kierowcy, piesi i rowerzyści na skrzyżowaniach oraz na ścieżkach poruszać się będą bezkolizyjnie.
Ciekawym zapisem w znowelizowanym kodeksie jest ten, który daje prawo jazdy obok siebie czy to kolarzom trenującym w peletonie, czy też rodzicom asekurującym swoje dzieci. Pamiętać należy jednak, żeby taka jazda nie utrudniała ruchu innym jego uczestnikom.
Jeżeli wzdłuż drogi poprowadzona jest ścieżka rowerowa, rowerzysta musi z niej korzystać. Gdy prowadzi ona w innymi kierunku może wjechać na jezdnię. W szczególnych przypadkach, na przykład w czasie złych warunków atmosferycznych lub gdy chodnik ma co najmniej 2 metry szerokości rowerzysta może skorzystać z chodnika. To samo dotyczy sytuacji, gdy rowerzysta jedzie z dzieckiem do 10 lat.

Przepisy, nawet te najlepsze, nie uchronią nas przed wypadkami gdy na szosie będziemy toczyć walkę między kierowcami i rowerzystami. Przede wszystkim zalecam daleko idący rozsądek – konkluduje Sylwester Szmyd.