Dwa tygodnie świąteczne w Polsce szybko minęły. Grudzień najczęściej odczuwam jako okres przejściowy wprowadzający do nowego sezonu. Po Świętach jednak, jak już wracam na południe europy to zaczyna się prawdziwa ciężka i solidna praca do nowego sezonu.
Prezentacja drużyny na nowy sezon dwa dni temu bardzo mi się podobała, miła, przyjemna i krótka. Zaraz z Mediolanu pojechaliśmy prosto na zgrupowanie do Cecina Mare w Toskani.
Mój program startów w tym roku zaczyna się od Paris Nice, który prawdopodobnie poprzedzę startem w klasyku Lugano tydzień wcześniej, choć to nic pewnego. Tydzień później będę startować w Vuelta Catalunya skąd polecimy prosto na zgrupowanie na Teide.
Ze zgrupowania udam się na dwa wyścigi we Włoszech: Appenino i Giro Trentino, dwa dni w domu i Romandia po której odpocznę też tylko dwa dni w domu i wylot do Dani na Giro. Po Giro do kalendarza powrót Dauphine Libere po którym będę musiał solidnie odpocząć przed powrotem do przygotowań do drugiego Wielkiego Touru czyli Vuelty.
Program ładny, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu… w większości sezonu mam obok Ivana, raczej nie do pomocy. Nie pojedzie on tylko Romandie i Dauphine.