Jutro zaczyna się TdF, mój 21-szy Wielki Tour. Jak zawsze czuję się… hmmm, dumny z siebie, wyróżniony. Najważniejszy wyścig na świecie, największa coroczna impreza sportowa. Motywacja jest, odczucia takie sobie, ale tłumaczę to na razie tym, że dopiero siedem dni jak zszedłem z „wysokości”.
W głowie mam różne pomysły ale realizacja ich musi iść w parze z nogą. Nic nie mówię, nie zapeszam, mam marzenie które zamykam w kopercie i otworzę w Paryżu. Bo cele zawsze sobie stawiam, a mogę, bo tu jestem…
Co do motywacji to zaczynam od jutra, zakład tym razem z Saganem. Nie o jedną jak z Bodym na Giro a o pięć butelek tyle, że widełki są szersze, muszę się zmieścić w 30 sekundach… zobaczymy!
foto: corvospro