Szkoda tylko, że zabrakło tam Cavendisha bo i jego dziś pewnie pokonałby w tym ładnym, czystym i płaskim finiszu.
Mega kraksa rodem z TdF zamknęła wielu ludziom nadzieję na dobrą generalkę, my na szczęście bez strat, małe zadrapania. Zresztą cały etap był nerwowy, boczny wiatr i co chwila przelotny deszcz nie sprzyjał spokojnej jeździe „w kołach”.
Od jutra góry, sam nie wiem jaka będzie noga, ciężko to wyczuć na płaskich etapach w większości przejechanych w rytmie przejażdżkowym. Tak czy inaczej, prawdziwe góry dopiero po dniu odpoczynku.
foto: Reuters Pictures