Wygląda na to, że trzynasty sezon w zawodowym peletonie, dla mnie się skończył.
Myślałem, że ścigać się będę jeszcze na Milano Torino i Lomabrdi, ale tak wyszło, że zostałem już w domu. Do Chin za to już jakoś nie chciałem lecieć.
Teraz czas na odpoczynek, raczej krótki. Nie czuję się zmęczony fizycznie, tak więc logiczne i chęci do ciężkiej pracy szybko wrócą.
Najtrudniejszy sezon, najmniej startów choć dowiedziałem się dużo o treningu i pracy i może mi się to przyda w przyszłym roku. Po coś ta męczarnia była.
Oglądając Lomabrdie myślałem o tym, że mając 24 lata cieszyłem się z ukończenia tego wyścigu na pięćdziesiątym miejscu, a Rafała stać było na wygranie. Wygląda na to, że Polskie kolarstwo znalazło dwa talenty na wszystkie wyścigi w kalendarzu… czas pokaże, trzymajmy kciuki.