Dla drużyny tegoroczna edycja Vuelty Catalunya pozostanie na zawsze w historii jako pierwsze zwycięstwo w wyścigi zaliczającym się do cyklu World Tour.
Dla mnie, w stricte indywidualnej ocenie, kolejny wyścig w ramach przygotowań do Giro. Noga nie była myślę najgorsza, z reguły przez wiele lat na tym wyścigu męczyłem się dużo bardziej.
W moim przypadku kondycja to jednak nie wszystko. To się zgubiłem w deszczu, a to na wietrze, a to guma w decydującym momencie etapu. Na najcięższym czwartym etapie również słuszną rzeczą było aby cała drużyna dała z siebie wszystko by pomóc Maćkowi dowieźć jak najlepszą pozycję w generalce. Ja wierzyłem, że stać go na „top10” przy jego przewadze i odrobinie szczęścia.
Przede mną ostatnie trzy tygodnie treningów, trochę wysokości i wyścig w Chorwacji pod koniec kwietnia. W między czasie pojadę zobaczyć niektóre etapy Giro d’Italia. Zaczynam już jutro…