Wyścig dookoła Chorwacji zakończył się tak jak chcieliśmy. Przyjechaliśmy by wygrać i tak też się stało. Patera dowiózł generalkę a ja swoje pudło. Zresztą i ostatni etap chociaż „dziki” na pokręconej rundzie z szynami, brukiem i podjazdem pokazał wyższość Macieja.
Muszę zaznaczyć jednak, że cała drużyna była na wysokim poziomie i bez solidarnej pracy od startu do mety każdego etapu mogłoby być bardzo ciężko to dowieźć.
Dla mnie był to tydzień dobrej pracy, bardzo szybkie tempo na etapach, długi górski etap. Wszystko to mam nadzieję da owoce na Giro.
Jutro i w środę jadę zobaczyć etapy Giro, Madonna di Campiglio z passo Daone i Mortirolo. W piątek ścigam się we Frankfurcie.