Pod górę wydaje mi się, że jakoś jadę, ale dziś znów tempo Astany przez 150km do podjazdu było takie, że kosztowało mnie to więcej niż wszystkie góry razem wzięte, na płaskim, pod górę, z góry, wszędzie idą jak nawiedzeni. Po prostu nie wytrzymuje takiego tempa, jazdy bez oddechu.
Jutro będzie kolej Saxo jak się domyślam, w końcu Alberto jeszcze nie wygrał etapu. Iść w odjazd będzie graniczyć z cudem chociaż jak i dziś próbować będziemy.