Etap stresujący dla mnie od samego rana. Nienawidzę wiatru, czy jeżdżę rowerem, ścigam się czy mam latać samolotem, zawsze mnie wiatr stresuje.
Noga ok, ale kraksa nie była nam potrzebna. Tak przyłożyłem, że jak wstałem to aż mi sięe nogi ugięły. No i w końcówce czułem niestety, że noga podcięta. Teraz fizjo musi nad nią dobrze popracować a ja muszę być czujny do szóstego etapu. Tym bardziej, że jutro prawdopodobnie całość na mokro.