… ale nie do końca wyszło jak miało. Pierwszy etap gdzie coś się porwało byłem z przodu i kraksa na pietnaście kilometrów do mety właściwie uniemożliwiła mi walkę o wysokie miejsce na etapie. Szósty etap rozegrał się na ostatnich trzech kilometrach podjazdu do których właściwie dojechaliśmy większą grupą. Finiszowałem o szóste miejsce ale… to nie to. Niedosyt zostaje, bo myślę, że noga była dużo lepsza niż wynik którego nie było. Wróciłem z niczym.
Teraz chciałbym pojechać Bałtyk Karkonosze przed TdSwiss bo nie ścigać się znów przez 40 dni, tym bardziej mając dopiero 20 wyścigów w nogach, to będzie duży problem.
Giro d’Italia. Jakoś specjalnie nikomu nie kibicuje, może trochę Nibalemu, ale jakoś wydaje mi się, że sporą niespodzianką w walce o maglia rosa może okazać się Zakarin… o ile to będzie można nazwać jeszcze niespodzianką. Zobaczymy.