Do wszystkich komentarzy i zachwytów nad Peterem dodam i ja swoje pięć groszy.
Przez ponad miesiąc aż do środy miałem przyjemność i zaszczyt każdego dnia trenować z Peterem. Na koniec kariery stałem się sparing partnerem jednego z największych fenomenów w historii kolarstwa. Do tego stopnia, że ćwiczyłem sprinty których nigdy sam nie robiłem.
Proszę zatem uwierzyć, że na ostatnim kilometrze wczorajszego wyścigu siedziałem jak na szpilkach, nawet jeśli byłem pewny, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego to Peter wygra bez najmniejszego problemu.