Oczywiście jechaliśmy na Catalunię by stanąć na podium klasyfikacji generalnej i wygrać etap, startuje się zawsze ambitnie ale, że tak się ułoży wyścig chyba nikt się nie spodziewał. Sam Sergio nawet nie. Po etapie z metą pod górę miałem „nerwa”, mały błąd taktyczny pozbawił Sergio i zwycięstwa etapowego i objęcia przewagi w klasyfikacji generalnej. Sam Kolumbijczyk mówił mi, że zaskoczył go trochę Almeida w końcówce i tak wyszło.
To jednak co pojechali razem z Carapazem na przedostatnim etapie to już przeszło do historii kolarstwa. Dla mnie mega satysfakcja, dorzucam kolejne piękne zwycięstwo swojego kolarza i proszę mi uwierzyć nie jest to ostatni raz jak Sergio Was zaskoczy.
A teraz do tylu. Paris Nice, niestety Alex w nocy przed Turini się rozchorował. Stan podgorączkowy, kaszel i ból głowy. Był 12-ty ale wjechał na watt poniżej takich na jakich jeździł po miesiącu przerwy i nie jeżdżenia wcale na rowerze. Dzień później mając nadzieję na odrobienie chociaż częściowo strat wywrócił się na zjeździe i był zmuszony do wycofania z wyścigu. Tak Alex jak i Sergio pojadą za tydzień w Pais Vasco a następnie w klasykach ardeńskich i tym samym zakończą pierwszą cześć sezonu. Najprawdopodobniej zobaczymy jeszcze Sergio w Romandii.
Ja sam spędziłem parę tygodni na wysokości w Sierra Nevada, po Wielkanocy pojadę jako DS w Tour de Romandi a następnie caly maj spędzę w Andorze z grupą liderów szykujących się do TdF. Jak większość drużyn borykamy się z problemem chorych zawodników i czasami musimy startować w niepełnym składzie lub dokonywać zmian w planie startowym nie do końca korzystnych dla kolarza.
Milano Sanremo. Nie od dziś mówię, że to najpiękniejszy klasyk w całym kalendarzu dla mnie. Tak samo w tym roku. Śmiałem się pod nosem z Pogacara stojąc na mecie pod wielkim ekranem widząc jak kontynuuje ze swoimi atakami pod wiatr nie mogąc urwać 30 ludzi jadących mu po kole. Mając 30km/h wiatr w twarz plus podjazd 4% to przepraszam ale chyba swoją Vespą 300cc bym wielu kolarzy nie urwał. Milano-Sanremo czego uczy nas historia jest wyścigiem jednego strzału. Jednego naboju. Tak wygrywali Stuyvens, Nibali, Cancellara, Pozzato, Kwiato czy właśnie Mohoric. Masz jedną kartę i nią zagraj. „Wyda” to wygrasz a jak nie to przegrasz. MSR to prawdziwy poker. Dla bardziej pamiętliwych mocno w nawias wrzucam zwycięstwo Bettiniego, ale mówię “generalnie”.
Na sam koniec wspominając swoich kolarzy nie mogę pominąć Mistrza Polski. Patera w zaledwie drugim swoim starcie w tym sezonie odnosi dziś zwycięstwo i wygrywa w Słowenii. Dobry prognostyk przed nieoficjalnymi mistrzostwami Świata – Europy – Polski – Primawery… tzn Sobótka za tydzień.