Powiedzmy, że skończyła się gra wstępna do prawdziwego Tour de France. Niektórym nie udało się dojść aż tutaj ale tak to bywa, nie tylko w grach komputerowych.
Tak na poważnie, od jutra góry i czas odkryć karty. Sądzę, że każdy ma trochę niepewności w głowie jak wypadnie w porównaniu z przeciwnikami. Ja cały rok trenuję tylko do takich etapów jak ten jutrzejszy, tak więc jestem spokojny. Nie chcę przespać odpowiedniego momentu jeśli tylko noga na to pozwoli.
Taktyka na jutro to raczej „siedzieć wśród najlepszych”. Od startu ponad 130km płaskiego a tam siebie atakującego nie widzę, tym bardziej, że skakać będzie cała Francja. No ale gdyby miało się coś ruszyć pod Tourmalet …
foto: corvospro