Swoją drogą cały rok czekałem na 22 lipca… Tak ułożył się etap, marzenia wkładam między bajki. Poza tym dla takich etapów jak dwa ostatnie warto pracować całe miesiące.
Przede wszystkim prawdziwa walka i wczoraj i dziś, prawie od poczczątku, bez przeliczania. Wczoraj fenomenalny Andy i Cadel a dziś Contador pokazał, że jest kolarzem z krwi i kości i jesli przegra to dumnie.
Ivan zdecydowanie nie miał dnia, a mnie to kosztowało mnóstwo pracy, pod Telegraph i później, najwięcej na trzydziestokilometrowym zjeździe pod wiatr gdzie całkowicie się „wyciąłem” przed Alpe d’huez. Zresztą tak kiepsko jak było pod Galibier z Ivanem to i tak muszę przyznać, że nieźle na koniec się wybronił.
Czternaście kilometrów jak marzenie, wśród tłumu ludzi po obu stronach drogi, dwadzieścia jeden serpentyn przysłoniętych przez tłum ludzi… no i dużo polskich flag. Szczególne pozdrowienia dla cyklistek z Polski które nam towarzyszyły przez ostatnie etapy.
Dziś oficjalnie mogę też potwierdzić, że nie wystartuję w TdP, nie ma mnie w składzie. Nie dostałem powołania na nasz narodowy wyścig. Całkowicie niezależnie ode mnie, dostałem plan startów bez TdP i niewiele mam do powiedzenia w tej kwestii. Skład to zawodnicy na Vuelte plus dwóch moich Polskich kolegów z Liquigas.
Przykro mi z powodu wszystkich kibiców którzy tylko na TdP mogą się ze mną spotkać.
foto: bettiniphoto