Mistrzostw Świata jakoś szczególnie nie komentuję, bo nie pociągają mnie specjalnie końcówki rozgrywane finiszem z całej grupy. A skoro już do takiego rozstrzygnięcia doszło to zasłużenie wygrał najlepszy sprinter ostatnich kilku lat. Kolejne 50euro „stracone” na Petera prędzej czy później sobie „odbiję”.
Z moich planowanych sześciu dni w Polsce zrobiło się dwanaście, przesunąłem sobie bilet z powodu „zbyt ładnej” pogody. Nie do pomyślenia, że 30 września trenowałem całkowicie na krótko a SRM pokazywał 29stopni. W przyszłą sobotę ścigam się już na Giro Emilia.